Jak wygrać u bukmachera milion
Opowiemy o najlepszym zawodowym graczu bukmacherskim – Patricku Veitchu, o człowieku z ogromną intuicją i dalekosiężnymi planami, ale też o wielkich wygranych graczy amatorskich.
Bo nie zawsze trzeba mieć dużą wiedzę, by wygrywać – czasem wystarczy po prostu trochę szczęścia.
Patrick Veitch nazywany jest pogromcą bukmacherów albo ich wrogiem numer jeden. Ten profesjonalny hazardzista od lat obstawia wyścigi konne – i wygrywa! Do tego stopnia, że bukmacherzy raczej woleliby, by nigdy u nich nie typował. W ciągu zaledwie 10 lat wygrał on ponad 10 milionów funtów, a jednym z jego największych zwycięstw było obstawienie jego własnego konia, Exponential, na którego wygranej w wyścigu w 2004 r. gracz zarobił 769 tys. funtów. Czyli ponad 3,5 miliona zł.
Światowy pogromca bukmacherów
Veitch podchodzi do zakładów poważnie i strategicznie. Ma niesamowity matematyczny umysł, a przygotowanie do obstawiania w dużym stopniu przypomina tworzenie strategii wojennej – nic dziwnego, że czasem sam Veitch nazywa siebie… feldmarszałkiem. Przez dwa lata jako nastolatek sam pracował w zakładach bukmacherskich. Potem zaczął obstawiać. Tak szybko odnosił sukcesy, że zainteresował się nim jeden z największych właścicieli wyścigów – Michael Tabor. Wspólnie typowali zakłady.
Niestety, zwrócił na niego uwagę również pewien gangster. Zażądał od Veitcha 70 tys. funtów w zamian za to, że nie połamie młodemu Brytyjczykowi nóg. Veitch pieniędzy nie dał, ale przez rok musiał się ukrywać, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Dopiero po aresztowaniu przestępcy wrócił do normalnego świata – i znów obstawiał. Tym razem już w pełni profesjonalnie, opracowując strategie, analizując biegi, konie i ich właścicieli.
Jak przyznał dziennikarzom brytyjskim kilka lat temu, najbardziej nieprzewidywalne są wyścigi z przeszkodami, dlatego tych nie warto obstawiać u bukmachera. Łatwiej też wygrać w mniej znanych wyścigach niż w gonitwach, w których typują tysiące osób, np. w Derby. Veitch nie ogląda też zazwyczaj gonitw na żywo, śledzi je na monitorze komputera, by od razu analizować ich przebieg. Dla niego wyścigi konne to nie przyjemność czy zabawa, lecz czysty biznes. Zarabia na nim średnio 1 mln funtów rocznie.
Gracze, którzy potrafią czekać
Zupełnie inne podejście do typowania reprezentuje Brytyjczyk Richard Hopkins. To człowiek, który z pewnością potrafi czekać. Obstawił on, że kierowca Lewis Hamilton wygra Grand Prix Formuły 1 oraz Mistrzostwa Świata.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Hopkins zrobił to, gdy Hamilton miał… zaledwie 13 lat. Hopkins obserwował nastolatka, kiedy ten ścigał się z jego synem. Zauważył jego talent i postawił na niego u bukmachera 200 funtów.
W 2008 r. – wygrał i Hamilton, i Hopkins. Gracz zarobił na tym 165 tys. funtów.
Z kolei Rory McIlroy obstawił zakład na swego syna, 15-letniego Gerry`ego McIlroy`a. Chłopak był dobrym golfistą, a jego ojciec bardzo wierzył w jego talent, dlatego za 200 funtów obstawił, że Rory w ciągu 10 lat wygra British Open w golfa. I co było dalej? Otóż Rory McIlroy wygrał turniej w 2014 r., a bukmacher zapłacił Gerry`emu 100 tys. funtów. Ponieważ obstawiali także ich przyjaciele, bukmacher musiał także im wypłacić wygrane – 80 tys. funtów.
Mega wygrane bukmacherskie w Polsce
Czy w Polsce też zdarzają się tak szczęśliwe historie? Oczywiście! Wystarczy przypomnieć o wygranej pewnego gracza z Płocka, który w STS obstawił aż 37 zakładów (w systemie blokowym) za prawie 18 tys. zł. Inwestycja była bardzo wysoka, ale jak się okazało – również bardzo opłacalna. Mężczyzna typował bowiem znakomicie i wygrał aż 330 tys. zł! To nie jedyny taki przypadek. Inny gracz, także obstawiający w STS, typował wyniki meczy Euro 2016. On również zainwestował dużo pieniędzy – kupił aż 1200 kuponów po 10 zł, obstawiając rozmaite kombinacje. I wygrał! Trafił 15 meczy na kuponie, w efekcie dostał 370 tys. zł.
Do typowania w zakładach sportowych można podchodzić w rozmaity sposób. Jedni stawiają na swoją wiedzę i rozbudowane strategie, inni nastawiają się na długi czas oczekiwania na rozstrzygnięcie, jeszcze inni – obstawiają intuicyjnie. Fascynujące są historie ludzi, którym się udało. Zapraszamy do drugiej części naszych opowieści – tam odpowiemy na pytanie, czy bez inwestowania „na wejściu” dużych pieniędzy można liczyć na wysoką wygraną.
Hazardziści, którzy naprawdę mieli szczęście
Wygrała też pewna 59-letnia Angielka, która obstawiała mecze piłki nożnej, zupełnie się na nich nie znając. Co tydzień kupowała zakład za 1 funt i typowała wyniki dwunastu meczy. Na zwycięzcę wybierała tę drużynę, która… miała ładną nazwę. Robiła tak – systematycznie – przez sześć lat. Cierpliwie, zawsze tym samym „systemem”. Aż w końcu – wygrała! Ładna nazwa i 1 funt tygodniowo przerodziły się w 575 tys. funtów. Przemnóżcie to przez kurs 1 funta – dziś to ok. 2,8 mln zł. Angielka miała się z czego cieszyć.
Mniej, bo 72 tys. funtów za zakład ze stawką 15 funtów, wygrał w 2016 r. pewien brytyjski gracz, który obstawił zwycięstwo „Lisów” – mimo że ten zespół we wcześniejszym sezonie grał fatalnie i musiał bronić się przed spadkiem do niższej ligi. Kibic jednak wierzył w ich możliwości i obstawił ich zwycięstwo. Okazało się, że miał znakomitą intuicję. Wygrał solidny zastrzyk gotówki i ograł bukmachera internetowego.
W Polsce równie wysoką intuicją wykazał się gracz korzystający z zakładów Bet-at-Home (czy jest legalny sprawdzisz TU). W ciągu tygodnia trafił wyniki 25 meczy piłki nożnej, i choć obstawiał faworytów, to i tak trafność miał imponującą. Za zakład w wysokości 135 zł bukmacher wypłacił mu prawie 59 tys. zł.
Zbili fortunę na hazardzie – dzięki wiedzy i komputerom
Ani intuicja, ani szczęście, lecz solidna wiedza poparta mocnym oprogramowaniem komputerowym – na takie rozwiązanie postawił z kolei Amerykanin William Benter. Stworzył program, podobno najlepiej działający na świecie, na podstawie którego obstawia wyścigi konne w Hongkongu. To gigantyczny rynek, obracający w jednym sezonie dziesiątkami miliardów, jest więc o co grać. Program Bentera typując wyniki bierze pod uwagę setki zmiennych, użyte w nim algorytmy są wyjątkowo skomplikowane – ale skuteczne. Sam hazardzista nie chce zdradzać szczegółów, ale szacuje się, że wygrywa on rocznie ok. 10 milionów dolarów, ogrywając lokalnych bukmacherów.
Pionierem wykorzystywania oprogramowania komputerowego w zakładach sportowych był Australijczyk Alan Woods. On również grał w wyścigach w Hongkongu. Uznano go za jednego z trzech najlepszych graczy na świecie. W latach 80-tych współpracował on z Benterem przy tworzeniu programu komputerowego, analizującego wyniki wyścigów. W 1987 r. panowie rozstali się, ale grali dalej, już w pojedynkę, nadal wykorzystując do tego algorytmy komputerowe. Woods zarobił na tym fortunę. W 2008 r., gdy zmarł, oszacowano jego majątek na 670 milionów dolarów australijskich.
Jak widać, w zakładach bukmacherskich można wygrać niezależnie od tego, czy jest się bogaczem, którego stać na wielkie inwestycje hazardowe, czy też typuje się zakłady za najniższą stawkę. Wielkie fortuny na zakładach sportowych zrobili profesjonaliści, którzy wykorzystali oprogramowanie komputerowe do typowania. Ale duże pieniądze wygrywali u bukmacherów także ci, którzy nie znali się na sporcie i kupując zakład chcieli po prostu dobrze się bawić.
A może Wy znacie inne historie graczy, którym zakłady bukmacherskie przyniosły szczęście i wielkie pieniądze? Podzielcie się nimi, chętnie opiszemy je w kolejnych częściach naszego cyklu jak wygrywać u bukmacherów!